Wybierasz się na studia medyczne (lub z pokrewnych dziedzin, np. farmacji albo weterynarii) i chcesz wiedzieć wcześniej, co Cię czeka? W takim razie ten (i kilka następnych) artykułów jest właśnie dla Ciebie!
W kolejnych wpisach mini-cyklu "Mój pierwszy rok" opowiem Ci, jak w praktyce wygląda studiowanie na kierunku medycznym, co jest w nim fajne i ciekawe, a co trudno polubić, ale trzeba po prostu przetrwać. Podpowiem też kilka stuprocentowo skutecznych metod na przetrwanie najtrudniejszych momentów. Zapnij pasy - zaczynamy małą podróż w przyszłość :)
Dla wielu osób początek studiów to tak naprawdę pierwsze zderzenie z samodzielnym życiem daleko od domu. Bez względu na to, czy wynajmujesz pokój, czy mieszkasz w akademiku, znajdujesz się w nowym miejscu i jesteś zdany/zdana na siebie. Nagle odkrywasz, że ubrania nigdy nie wyprasują się same i nie wylądują w szafie, a pusta lodówka nie zapełni się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Uwierz mi, że nawet jeśli dotychczas sporo pomagałeś/pomagałaś rodzicom w domowych obowiązkach, to zmiana i tak będzie dla Ciebie odczuwalna, bo na studiach w innym mieście dosłownie każdą czynność - sprzątanie, pranie, gotowanie, zakupy - musisz zorganizować sobie samodzielnie. Ewentualnie ze współlokatorami.
Oczywiście pewne obciążenie stanowi też nagromadzenie nowości: nowe środowisko, nowe miejsca, nowi ludzie, nawiązywanie nowych relacji... Z pewnością szybko się zaaklimatyzujesz, ale początkowo możesz odczuwać pewien stres.
Rada dla Ciebie: Po prostu zaakceptuj, że tak jest i tak musi być :) I potraktuj to jako najlepszą szkołę życia, trening dobrej organizacji czasu oraz wielozadaniowości (multitaskingu). Przyda Ci się i na studiach, i w życiu. Nasi rodzice też musieli kiedyś ogarnąć, jak prowadzi się dom...
Ten wyczekiwany dzień, o którym tak marzysz, nadejdzie szybciej, niż myślisz: sprawdzisz wyniki rekrutacji i... zobaczysz swoje nazwisko na liście przyjętych! Zaraz po dostarczeniu dokumentów na uczelnię oraz załatwieniu formalności przyjdzie czas na szukanie odpowiedniego lokum. Możliwości masz mnóstwo: akademik, stancja (czyli pokój "przy rodzinie"), pokój w mieszkaniu studenckim, a może wynajęcie całego mieszkania? Oczywiście w podjęciu decyzji pomoże Ci na pewno określenie budżetu (na wynajem i opłaty), w którym musisz się zmieścić. Pomyśl jednak również o sobie: o tym, jakie warunki musisz mieć zapewnione, aby czuć się komfortowo?
Najważniejsze pytanie brzmi: czy chcesz dzielić pokój/mieszkanie z kimś, czy wolisz mieszkać całkowicie samodzielnie? Jeśli jesteś osobą towarzyską, prawdopodobnie wybierzesz pierwszą opcję. Skoro tak - czy mogą to być totalnie obce osoby, czy raczej przyjaciółka/przyjaciel/znajomi? Weź pod uwagę, że nawet przyjaźniąc się z kimś dłużej, nie znasz wszystkich jego przyzwyczajeń. Może wstaje wcześnie i od 05:00 rano chodzi po domu? Może jest pedantem/pedantką i nawet długopisy na biurku układa od linijki? Dzielenie z kimś mieszkania zawsze wymaga dogadania się, pójścia na pewne kompromisy oraz podzielenia się obowiązkami. Z kolei mieszkając w pojedynkę wszystkim zajmujesz się samodzielnie, ale masz ciszę i spokój (co dla niektórych będzie plusem, a dla niektórych - minusem).
Rada dla Ciebie: Nie odkładaj decyzji mieszkaniowych na ostatnią chwilę - w wakacje pojawia się mnóstwo ogłoszeń, ale im bliżej roku akademickiego, tym szybciej znikają one z rynku. Jeśli chcesz mieszkać ze znajomą osobą, też musicie uzgodnić wspólne plany. Nawet gdyby nie trafiło Ci się idealne lokum w wymarzonej okolicy, nie martw się - studenci naprawdę często się przeprowadzają, więc wszystko przed Tobą!
Zaczyna się październik i masz za sobą cztery miesiące wakacji, podczas których z pewnością solidnie odpocząłeś/odpoczęłaś. Twój mózg prawdopodobnie nieco odzwyczaił się od nauki. Przychodzisz na uczelnię i... bach! trafiasz do zupełnie innej rzeczywistości, niż w szkole średniej. Na czym polega różnica między liceum a studiami? Sprawdźmy:
W liceum nauczyciele dbali, abyś zrozumiał/zrozumiała każdą lekcję. Teraz piłka jest po Twojej stronie: to Ty musisz postarać się zrozumieć temat, przygotować się do zajęć, opanować kolejny rozdział i zaliczyć tak zwaną "wejściówkę". (Kartkówka na wejściu, z tematu, którego jeszcze nie omawialiście? W liceum to byłoby nie do pomyślenia!)
Oczywiście na zajęciach profesorowie często proszą o zadawanie pytań i wtedy zdecydowanie warto podnieść rękę, jeśli chcesz coś dokładniej wyjaśnić. Poza tym świadomość, że jesteś już dorosłym człowiekiem i wykładowcy traktują Cię poważnie, jest tak naprawdę bardzo przyjemna.
Na jedną lekcję biologii w szkole trzeba było nauczyć się może 5 kolorowych stron z podręcznika. Na studiach sytuacja zmienia się diametralnie - to może być np. 55 stron, do tego napisanych stylem naukowym, trudniejszym do przeczytania i zrozumienia.
Czy to znaczy, że studenci medycyny z poprzednich roczników byli geniuszami i wiedza sama wchodziła im do głowy? Absolutnie nie! :) KAŻDY zaczyna z takiego samego poziomu: jest zestresowany, przemęczony, na którymś z kolokwiów powinie mu się noga i potrzebne będą poprawki. Na pierwszym roku medycyny po prostu trudno być orłem.
Ten problem dotyczy zwłaszcza osób, które w szkole miały bardzo dobre wyniki, a na studiach obwiniają się o to, że nagle przestają ze wszystkim nadążać. Nawet jeśli w liceum dosłownie wymiatałeś/wymiatałaś w nauce, w pierwszych tygodniach na uczelni możesz złapać zadyszkę i potrzebować kolejnych tygodni lub miesięcy, żeby opanować sytuację.
Na szczęście zimny prysznic w postaci dużej ilości materiału działa trochę jak szczepionka: po pierwszym roku 50 czy 60 stron do przyswojenia na kolejne zajęcia nie będzie już dla Ciebie problemem. W chwilach zwątpienia pamiętaj, że Twoje trudności są całkowicie naturalne. Oczywiście, ucz się, unikaj zaległości, ale daj sobie również czas na przystosowanie do nowego trybu nauki.
Zapomnij o planie lekcji podawanym z góry na początku semestru. Teraz zastępuje go grafik zajęć, na które dodatkowo musisz się samodzielnie zapisać. W efekcie zamiast lekcji od 08:00 do 14:00, po których wracasz już do domu, możesz mieć zajęcia zarówno o 08:00 rano, jak i o 15:00 lub 17:00, a czasem nawet 19:00. Bardzo często pomiędzy wykładami i ćwiczeniami pojawiają się okienka, a do tego w ciągu dnia musisz przemieszczać się pomiędzy różnymi budynkami w kampusie.
Jak wyglądało to u mnie? Na pierwszym roku medycyny zdarzały się takie dni, kiedy siedziałam na uczelni właściwie cały dzień. Miałam w grafiku wiele okienek, ale zbyt krótkich, by wyskoczyć na chwilę do mieszkania (bo musiałabym dojechać z centrum Gdańska do Oliwy, tracąc około 40 minut). Dlatego szłam do biblioteki i uczyłam się, później były kolejne zajęcia, znów nauka w bibliotece i tak do wieczora. Wracałam o 20:00 i... wiedziałam, że czeka mnie jeszcze rozdział na wejściówkę, którą będę pisać następnego dnia. Oczywiście nie zawsze będzie tak źle - harmonogram na studiach to loteria i często trafisz w niej również na fajny układ zajęć.
Najgorsza część podróży w przyszłość za nami! Teraz wiesz już, dlaczego początki bywają naprawdę ciężkie. Przyznam Ci się, że cały czas czułam się zmęczona; mówiłam: "nie dam rady", "tego się nie da ogarnąć", "jest za dużo nauki" itp. Jednak przetrwałam :) Co więcej: wystarczy otworzyć którykolwiek portal z rejestracją wizyt lekarskich, żeby uświadomić sobie, ilu dzisiejszych specjalistów było kiedyś w takiej sytuacji, jak my.
W uczelnianym survivalu pomogą Ci wskazówki, które zamieszczam poniżej. Wszystkie przetestowałam na sobie!
To nie wstyd zadzwonić do kogoś bliskiego i wyżalić mu się, że jest nam trudno. Bardzo często na pierwszym roku płakałam, bo to był mój sposób na odreagowanie stresu. Dzwoniłam do mojego chłopaka albo do mojej mamy i żaliłam się im, że nie dam rady, ale oczywiście dodawałam, że NIE ZREZYGNUJĘ z tej uczelni - jeśli już, to uczelnia zrezygnuje ze mnie! :) Powiedz sobie po prostu: "spróbuję się utrzymać na tej <
Oczywiście piszę to nieco z przymrużeniem oka. Jeśli starsi studenci dają Wam notatki albo wskazówki pomocne na egzaminach i kolokwiach - to świetnie. Ale kiedy powtarzają legendy: "na drugim semestrze/roku, to się dopiero zacznie!" albo "kolokwium było łatwe, zaczekaj na egzamin!" - zatkaj uszy. W końcu starsze roczniki jakoś przetrwały te "straszne" kolokwia u "przerażających" profesorów, prawda?
Student prawie martwy ze zmęczenia to nie jest student, który może czegokolwiek skutecznie się nauczyć. Dlatego dbaj o zdrowie - zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Postaraj się nie zaniedbywać dobrego jedzenia, ruchu (rower albo spacery piechotą na uczelnię też się liczą), snu i odpoczynku.
Pomimo natłoku stresów i nauki, ja nigdy - nawet na pierwszym roku - nie zarywałam nocy. Owszem, czasem siedziałam do późna, np. do 23:00 albo 24:00 i wiedziałam, że wciąż wszystkiego nie umiem, a następnego dnia miałam wejściówkę. Nastawiałam wtedy budzik na 04:00 lub 05:00, aby wykorzystać wczesny ranek na douczenie się. Pamiętaj jednak, że Twoje zdrowie jest najważniejsze i musisz stawiać je absolutnie na pierwszym miejscu. Za kilka lat będziesz lekarzem - już teraz dawaj innym dobry przykład!
Najlepsza metoda na naukę, to... ta która sprawdza się u Ciebie. Po prostu. W moim przypadku number one to oczywiście notatki (wciąż podobne do tych, które znasz z mojego e-booka Notatki z biologii albo Map myśli z biologii). Jak każdy wie, jest to metoda czasochłonna i wszyscy mi ją odradzali: przecież nie będę miała czasu na ich rysowanie, przecież to bez sensu itp., itd. Ja jednak robiłam swoje i choć rzeczywiście starannie opisane rysunki zajmowały mi więcej cennych godzin w trakcie roku akademickiego, to przed egzaminem doskonale sprawdzały się do szybkich powtórek. Z reguły nie mieliśmy dużo czasu, aby się przygotować - to był tydzień albo dwa, a nie miesiąc. I wtedy notatki wygrywały zdecydowanie z wertowaniem dziesiątek stron podręczników.
Tu - podobnie jak w przypadku metod nauki - liczy się to, co działa u Ciebie. Jeśli zostało Ci jeszcze trochę czasu do matury, możesz trenować już teraz. Najważniejszą umiejętnością do wyćwiczenia pozostaje KONCENTRACJA. Przy odrobinie sukcesu nabierzesz takiej wprawy, że od książek nie odciągnie Cię ani setka zdjęć na Facebooku z ostatniej imprezy, ani współlokator, który odkurza tuż przy Twoim biurku. Wyjątek zrób dla Twojego miauczącego z głodu kota, jeśli naprawdę nie jadł od dwóch godzin, a nie tylko tak udaje. Sporo (już zupełnie poważnych) wskazówek na temat motywacji i koncentracji znajdziesz w artykule Jak zmotywować się do nauki, nawet wtedy, kiedy strasznie Ci się nie chce?
Zaakceptuj fakt, że przez pierwszy rok studiów nikt nie przechodzi całkiem bez porażek. Zdarzą się niezaliczone kolokwia, a drugi termin to nie jest koniec świata - trzeba po prostu wstać, otrzepać się i powiedzieć: "Ok, przygotuję się do tego jeszcze raz". Potrzebujesz czasu, by nauczyć się, jak opanowywać duże partie materiału i rozumieć naukowy język podręczników. Jednym przyjdzie to szybciej, innym wolniej, ale ostatecznie wszyscy spotkamy się w tym samym miejscu i na drugim, trzecim, czwartym roku będziemy już wiedzieli, jak poradzić sobie na medycynie.
Pewnie domyślasz się, że na pierwsze kolokwia i zaliczenia chodziłam właściwie z duszą na ramieniu. Początki rzeczywiście nie były kolorowe, natomiast stopniowo odkrywałam, że gdy poświęcam czas na naukę, to efekty przychodzą. I udaje mi się zaliczać poszczególne wejściówki, potem kolokwia, wreszcie egzaminy.
Cierpliwość, systematyczność i równowaga między nauką a odpoczynkiem plus życzliwi ludzie wokół to właściwie wszystko, czego potrzebujesz. Ciesz się każdym, nawet najmniejszym sukcesem. Krok po kroku będzie coraz łatwiej!
Artykuł powstał na bazie filmu - jeśli wolisz słuchać, niż czytać, większość informacji z tego wpisu znajdziesz na moim kanale na YouTube w filmie:
---
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym! A jeśli masz pytania, napisz do nas - być może jeden z następnych wpisów poświęcimy właśnie tematowi, który zaproponujesz :)
Wpisz swój adres e-mail:
Nie masz jeszcze konta?
Wystarczy że wpiszesz swój adres email powyżej.
Możesz też użyć swojego konta społecznościowego.